środa, 12 grudnia 2012

Hej.

No to witajcie.
Wita was Wiktoria na żywo z Belgii.
Większość was zadawała pytania:
Czy już zupełnie ją posrało?
Odpowiadam więc:
Nie jeszcze nie zupełnie.;P Teraz napisała książkę (dwa rozdziały) o dwóch pierwszych dniach w Belgii (jest z nią coraz gorzej).

Ha ha ha .;D
A teraz na serio :
Witam z nowego mieszkania w Gijzegem (czytaj: eee.... pojebane miasto z pojebaną nazwą, to znaczy "Hajzehem")
A teraz o tym co troche wyżej:
Tak okropnie mi się nudziło że napisałm eee... opowiadanie??
Nie wiem co to jest ale byłabym baaardzo szczęśliwa gdy ktoś to ocenił.:



1.
PRZEPROWADZKA
Stało się! Przeprowadziłam się do innego miejsca. Nie dosyć że to inny dom - a właściwie mieszkanie,  to jeszcze inne miasto i kraj! Nie wiem czy będzie dobrze. Gubię się w myślach… Ale co może wyjść źle?
Podróż trwała… baaaardzo długo. Wyjechałam 4 grudnia o 21, a dojechałam 5 grudnia o 12. O masakro, ile to będzie? Wiem! Zaraz, zaraz trzy plus dwanaście… PIĘTNAŚCIE GODZIN!!! No ale coś za coś o tej 12 z minutami dojechałam do mojego nowego miasteczka – Gijzegem (czy coś takiego). Później oczywiście dwie godziny czekania na właściciela mieszkania. Po naszym przyjeździe zaczął padać śnieg! W Belgii to bardzo rzadkie zjawisko (podobno ostatnio padał kilka lat temu). Więc tu jak w reklamie Alior Banku:
„Śnieg pada i ciągle mu mało,
zasypie nam Ziemię całą…”
Dobra jestem w mieszkaniu i co widzę? Pusto! Nic żadnego mebla chyba że kuchnia i łazienka się liczą! Co jest jeszcze lepsze? Właściciel chciał osobną kasę za jakieś obrzydliwe lampy. Co prawda kupiłyśmy je, bo trudno jest mieszkać w mieszkaniu bez światła.;) Dobra już ciemno, czyli czas na mycie i spanie (skoro nie ma internetu i telewizji).

2.
MIKOŁAJKI
Dziś Mikołajki. O kurczę nic nie zrobiłam mamie. Do sklepu nie pójdę, nie znam języka. Zrobić coś? Ale co? Ona ode mnie dostała chyba wszystko co możliwe. A poza tym i tak nie wzięłam ze sobą całej mojej „pracowni”. To zostały tylko życzenia. Ale czego jej życzyć? Ona cały czas płacze… Chyba chce wrócić, ale to nie byłby dobry pomysł. W Poddębicach jest jeszcze gorzej. Dobra trudno coś wymyślę. 
Skoro nie ma mamy to… mogę siedzieć na kompie! :) Ale co mogę robić, skoro nie mam internetu? A tak z innej beczki – dziś przywiozą mi łóżko i szafę. :D Zapomniałam wam powiedzieć. Na razie jesteśmy na walizkach, śpimy na materacu w którym po jednej nocy nie ma powietrza.
Ale co z tego. Niedługo święta! Cieszmy się magią świąt. Kurrr… Nie mam też prezentu na Boże Narodzenie.:[ No to klops!


Jak już wyżej pisałam: chyba jestem wariatką ale baaaardzo proszę o opinie >> TU <<

To tyle na dziś.
wika-presents